Tydzień 66 – wciąż bez zmian

Author: admin  //  Category: Bluszcz, Dziennik uprawy

Witam,

Zapraszam do relacji z 66 tygodnia uprawy. Koniec września, jesień za pasem, ostatnie słoneczne dni. A co u naszej roślinki? Z grubsza mogę powiedzieć, że niewiele się ostatnio działo i w tym tygodniu też niewiele się dzieje. Liście frontowe znów zaczęły wysychać i żółknąć z nadal niewyjaśnionego przeze mnie powodu. Czyżby roślina poczuła się jak sezonowe drzewo i zaczęła gubić liście na jesień? Kto wie… Mogę na pewno stwierdzić, że bluszcz pobiera o wiele mniej wody z zbiornika niż latem. Dlatego też uzupełniam pożywkę raz na 2 tygodnie, a nie jak do tej pory raz na tydzień. To by było na tyle z rzeczy ogólnych, skupmy się jednak na wydarzeniach bieżących, czyli na relacji z minionego tygodnia. Zapraszam do lektury.

Jak pewnie już wcześniej zaważyliście, roślina zatrzymała się kompletnie w rozwoju, mimo wszystko jak dokładnie się przyjrzeć to na każdym wierzchołku pojawiły się małe, jakby skarłowaciałe liście, które tylko czekają na bardziej sprzyjające warunki by wyrosnąć na dorosłe liście. Ważne jest, że pnącze wciąż reaguje na dzienne światło i za każdym razem lekko koryguję swój kształt o poranku. przez pierwsze dni nadal nie zaobserwowałem żadnych nowych oznak rozwoju. Wręcz zastanawiam się czy nie zacząć robić relacji co 2 tygodnie. Niewiele się dzieje. Czyżby nadchodząca zima dawała już o sobie znać? Warunki klimatyczne w pomieszczeniu jak i w całym domu wciąż są takie same. Nie zmieniło się wiele. Najwyraźniej roślina chyba zaczęła się buntować przeciwko hydroponice i możliwe, że zaczęła tęsknić za glebą.

Po obejrzeniu całego nagrania stwierdzam, że był to kolejny nudny tydzień, przez kolejne dni nie zaobserwowałem żadnych widocznych zmian co do rozwoju rośliny. Niestety wciąż projekt stoi w miejscu. Zasięgnąłem nieco wiedzy w sieci. W Internecie znalazłem parę artykułów na temat tego jak należy przygotować bluszcz do zimy jesienią. Niestety w przytaczanych tekstach nie chodziło  w o sadzonki bluszczu hodowane w domu i w kulturach wodnych(hydroponice). Wynikało z nich, że bluszcz na jesień najlepiej jest obficie podlać, póki utrzymują się na dworze dodatniej temperatury. To zupełnie na odwrót niż się spodziewałem. Osobiście na podstawie obserwacji powiedziałbym, że należy ograniczać podlewanie na czas ochłodzenia klimatu. Niestety nie ma wiele treściwych artykułów w Internecie na temat uprawy bluszczu, a nie znalazłem kompletnie nic na temat uprawy hydroponicznej. Wygląda na to, że chyba jestem jedyny, który uprawia bluszcz hydroponicznie w domu. “Przecieram” więc nowy szlak. Zatem trzeba będzie improwizować. Wiem na pewno, że na jesień roślin nie nawozimy. Następną wymianę pożywki prawdopodobnie wykonam dopiero na wiosnę przyszłego roku. Ewentualnie będę wlewał o połowę słabszą mieszankę, tak aby roślina nie została porażona.

Porównanie stanu rośliny względem poprzedniego tygodnia:

Na koniec nie pozostaje mi nic innego jak polecić wszystkim widzom uzbrojenie się w cierpliwość i przeczekanie tego okresu przejściowego. Najważniejsze, że roślina jest zdrowa i nie widać na niej żadnych oznak chorób, ani też ataku szkodników. Wystarczy czekać, to przecież roślina. Nie wystrzeli przecież od razu, tak “z dnia na dzień” do góry. Chociaż kilkukrotnie mieliśmy trochę prawie, że nieprawdopodobnych przypadków. Myślę że wiele jeszcze przed nami. Na wiosnę planuję ruszyć z nowym projektem, ale jak na razie jest to tylko w fazie planowania.

Żegnam się i zachęcam do dalszego śledzenia projekty FloraVision.